breastfeeding-2090396.jpg

Skąd się bierze hejt

Współczesna matka poddawana jest różnorakim naciskom, które mają na celu zdyscyplinowanie jej i uczynienie posłusznej wykonawczyni społecznych nakazów. (...)

Dr hab. Magdalena Radkowska - Walkowicz

Instytut Etnologii i Antropologii Kulturowej UW
Interdyscyplinarny Zespół Badań nad Dzieciństwem UW



Przykład hejtu:
Karmienie piersią jest wsiurskie, niecywilizowane, dla biednych, których nie stać na karmienie butelką i zakup mieszanek mlecznych. To obciach, dla zacofanych. „Zacofana baba”.
Karmienie piersią to tylko moda. Karmiąc publicznie szpanuje. Ekomatka, ekowariatka. „podąża zanadto za naturą”, „ulega modom”.

Komentarz eksperta:
Współczesna matka poddawana jest różnorakim naciskom, które mają na celu zdyscyplinowanie jej i uczynienie posłusznej wykonawczyni społecznych nakazów. Często te społeczne nakazy są sprzeczne. Kobieta ma być doskonałą matką, poświęcającą sie całkowicie dziecku, a z drugiej strony wyzwoloną kobietą mającą czas na samorozwój i pielęgnację urody. Sprzeczne wymagania, które kultura stawia przed kobietą, widoczne są także, kiedy przyglądamy się narracjom dotyczącym karmienia niemowląt. Z jednej strony bardzo silny jest dyskurs zalecający karmienie piersią. Mleko matki przedstawiane jest jako najlepsze, najzdrowsze dla dziecka. I nawet jeśli zgodzimy się, że ma ono bardzo pozytywny wpływ na rozwój dziecka, przedstawiana w poradnikach dla rodziców i publikacjach prolaktacyjnych lista zalet karmienia piersią wskazuje na jego silną mitologizację. Mleko matki ma mieć wpływ nie tylko na kondycję cielesną dziecka, we wszystkich jej wymiarach, ale także na jego rozwój intelektualny i psychologiczny, na dobro całej rodziny, gospodarstwa domowego, a nawet gospodarki narodowej i samego państwa. Z drugiej strony kobiety są otoczone reklamami mieszanek mlekozastępczych, butelek, smoczków itp. Ponadto bardzo często nie mają odpowiedniego wsparcia w karmieniu piersią w placówkach medycznych, a kiedy karmią w miejscach publicznych, narażają się na krytykę.

Przykład hejtu:
To jest widzimisię matki. To dziecko nią rządzi, jakby nie mogła poczekać. „Mleko uderzyło jej do głowy”. Wystarczy się lepiej zorganizować.

Komentarz eksperta:
Współczesne matki są więc poddawane wielu sprzecznym procesom, mającym je dyscyplinować i kontrolować.

Proces, o którym piszę, jest też związany z powszechnym przekonaniem, że każdy ma coś do powiedzenia na temat macierzyństwa i sposobów wychowania dzieci. Dlatego też liczba ekspertów wydaje się w tej kwestii niezliczona. Karmienie piersią jest jednym z tych tematów, które przyciąga uwagę wielu tzw. aktorów społecznych, niekoniecznie samych kobiet, które niedawno urodziły dziecko i podejmują decyzję, jak i kiedy je karmić. Często możemy więc usłyszeć i przeczytać, zwłaszcza w różnych internetowych dyskusjach, głosy krytykujące publiczne karmienie piersią.

Dlaczego niektórzy ludzie uważają, że mają prawo wypowiadać sie na ten temat? Jakie przekonania kulturowe stoją za ich krytycznymi opiniami?

Przykład hejtu:
To jest obrzydliwe, nieestetyczne, obleśne, ohydne, to nie jest ładne, nie chcemy na to patrzeć. Ona jest zmęczona, brzydko wygląda, widać żyły. Piersi „wymiona” są obrzmiałe, żylaste, ona ma brzydką bieliznę. Nie muszę chcieć tego oglądać. 

Komentarz eksperta:
Proces modernizacji w Europie i towarzyszące mu zmiany w obyczajowości, codziennych praktykach mieszkańców miast, a zwłaszcza w medycynie, wpłynął także na stosunek do ciała. Rozwój medycyny spowodował, że sfery dotąd uznawane za kobiece, takie jak ciąża, poród i macierzyństwo, od XVII w. systematycznie były przejmowane przez lekarzy i ich skomplikowane narzędzia. Możemy więc obserwować spadek zaufania do intuicji i odczuć dotyczących cielesności i jednoczesny wzrost zaufania do technik medycznych. Miało i ma to bezpośredni wpływ na stosunek do karmienia piersią. To dlatego w drugiej połowie XX w. zaczęto uznawać, że karmienie piersią jest czymś nienowoczesnym, niebezpiecznym i zachęcano kobiety do sięgania po butelki. Mleko z niej pite można skontrolować. Można podać jego dokładny skład i zmierzyć, ile mililitrów dziecko wypiło. 

Przykład hejtu:
Po co karmi piersią skoro może butelką?

Komentarz eksperta:
Kiedy wzrasta potrzeba zewnętrznej kontroli nad ciałem, a własna cielesność jawi się jako obszar chaotyczny, czekający na uwięzienie w ramach statystyk, liczb, wyników badań itp., karmienie piersią kojarzy się z czymś niebezpiecznym, nienowoczesnym. Często podkreślają to same matki, które jako główną zaletę karmienia butelką wymieniają to, że widzą, ile dziecko zjada, czyli możliwość regulowania ilości podawanego pokarmu i pewność, że niemowlę się najada. Mleko modyfikowane jest pod stałym nadzorem odpowiednich instytucji i każdy może przeczytać jego skład na opakowaniu. Mleko matki to niewiadoma; nie ma certyfikatu ani pieczątki. Tam więc, gdzie otwiera się przestrzeń na specyficzne kobiece doświadczenie ciała, tam pojawia się niepokój, który zostaje złagodzony dzięki zewnętrznym miarom. Karmienie piersią, jak podkreślają niektóre badaczki, może mieć moc wyzwalającą dla kobiecej cielesności. Jest obszarem, na którym może dojść do buntu przeciwko zewnętrznym czynnikom ograniczającym wewnętrzną siłę kobiet, ich intuicję, a także poczucie kobiecej wspólnotowości opartej na niedostępnym mężczyznom doświadczeniu.

Przykład hejtu:
To jest czynność intymna, takie rzeczy robi się w domu, na osobności. To narzucanie się innym z własną intymnością. 

Komentarz eksperta:
We współczesnym świecie sfera prywatna z publiczną nie są jasno odgrodzone, a kobieta nie ma obowiązku jako jedyna dbać o przestrzeń domu. Jednak w kulturze cały czas dostrzeżemy strach przed opuszczeniem przez nią i jej macierzyństwo bezpiecznej sfery domu. 

Przykład hejtu:
Z małym dzieckiem siedzi się w domu.

Komentarz eksperta:
Współczesna kobieta chce i może – a to prawo, na szczęście, przestało być już wprost kwestionowane – opuszczać dom, nawet kiedy jest matką. Także dzieci mogą pojawiać się w przestrzeni publicznej. Ulice, parki, kawiarnie, sklepy – to są właśnie miejsca publiczne, części wspólne wszystkich mieszkańców, obywateli, w tym kobiet i dzieci. Ale dzieci często wciąż nie są traktowane jako pełnoprawni obywatele. Janusz Korczak pisał: „Od zarania wzrastamy w poczuciu, że większe – ważniejsze od małego. [...] Mały – pospolity, nieciekawy. Mali ludzie, małe potrzeby, radości i smutki”. Takie myślenie, krytykowane przez Korczaka, cały czas jest widoczne. Dzieci nie są traktowane poważnie. Niemowlaki, które żywią się mlekiem matki na żądanie, postrzegane są jako kapryśne, a ich potrzeby nie są uznawane za ważne. Krytyka wymierzona w stronę mam karmiących publicznie piersią jest więc także pewnym rodzajem pedagogiki. Dziecko karmione publicznie, kiedy jest głodne, ma być w tej narracji wychowywane na rozkapryszonego dzieciaka, któremu wszystko wolno. Wypowiadając się przeciwko kobietom, strofujemy też dzieci, ingerujemy w proces ich wychowania.

Przykład hejtu:
Skoro karmienie piersią to taka naturalna czynność jak sex czy wizyta w toalecie – to róbmy i to publicznie. To fizjologia tak jak wydalanie – tego nie robi się publicznie. Kulturalni ludzie mogą się opanować.

Komentarz eksperta:
Trudno poważnie traktować porównania karmienia piersią do wydalania czy innych czynności fizjologicznych, które nasza kultura postanowiła zamknąć w sferze intymności, prywatności. Wszyscy jemy publicznie, a street food cieszy się ogromną popularnością. Dlaczego zatem tylko to dziecięce jedzenie zostaje naznaczone jako nieprzyzwoite? Wynika to ze znaczenia, jakie nadajemy płynom fizjologicznym.

Przykład hejtu:
Mleko to wydzielina, białe tryska. To obrzydliwe.

Komentarz eksperta:
Mocz, pot, sperma, wydzieliny z nosa, ślina – wszystkie one objęte są społecznym tabu. Przekraczają granice skóry, przypominając, że człowiek jest rodzajem zwierzęcia, jest częścią natury. Mleko płynące z piersi staje się jednym z płynów niepożądanych dla niektórych oczu, „obrzydliwych”. „To niehigieniczne” – grzmi jeden z internautów. Ale nie o higienę w potocznym rozumieniu tego słowa mu chodzi. Raczej o porządek symboliczny, o nieprzekraczanie granicy między prywatnym a publicznym, tym, co postrzega jako naturę, a tym, co myśli o kulturze. Brud jest „w oku patrzącego” – pisała Mary Douglas, jedna ze słynniejszych antropolożek. To, co uznajemy za niehigieniczne, brudne, nie jest takie samo w sobie. Nie chodzi o biologię, lecz o systemy klasyfikacji.

W tzw. kulturze ludowej czy kulturze tradycyjnej ciało kobiety było postrzegane jako coś niebezpiecznego, dziwnego, nie do końca możliwego do zrozumienia. Kobieta była uznawana za istotę bliższą chaotycznej naturze, podczas gdy mężczyzna wiązany był z bardziej uporządkowaną i racjonalną kulturą. Ślady takiego poglądu możemy dostrzec i dzisiaj. To, co kobiece, trzeba ujarzmić, zakryć lub poddać estetyzacji.  

Przykład hejtu:
To jest epatowanie erotyzmem. Widać sutek. Sutek w buzi. Kobieta obnaża gołą pierś. To striptiz. Rozbiera się publicznie. To traumatyzowanie społeczeństwa nieprzygotowanego na nagość. „Siada i wywala cyce”.

Komentarz eksperta:
Rodzajów piersi jest wiele. Są piersi kobiet w reklamach, są nagie piersi w czasopismach „dla panów”, są piersi na ilustracjach, które mają nas zachęcić do mammografii. Są w końcu piersi Matki Boskiej Karmiącej, tak mocno wpisane w naszą wyobraźnię ikonograficzną. Ale są też piersi matki, kobiety, która karmi dziecko. Jak to się dzieje, że niektóre z tych piersi budzą niesmak, a inne nie? Dlaczego dopuszczamy w naszej wizualnej przestrzeni nagość, a pierś ssana przez niemowlaka, ledwo widoczna – przecież, żeby ją ujrzeć, trzeba się dobrze przyjrzeć – posądzana jest o niecne zamiary, o seksualizację społeczeństwa i erotyzację przestrzeni publicznej? Może chodzić o koncepcję dziecka, które mimo że jest efektem seksualnego zbliżenia, jest też zrodzone z mitu o niewinności i czystości. Ale też chodzi o to, że tak naprawdę ta pierś nie jest seksualna. A może powinna? Wcale nie służy do patrzenia i sprawiania mężczyznom przyjemności. Jest nie na miejscu, bo służy zaspokojeniu głodu dziecka. Kiedy więc współcześni purytanie krzyczą, żeby zasłonić biust, to nie dlatego, że jest on erotyczny, tylko właśnie dlatego, ze takim nie jest. Kobieta wystawia pierś nie po to, by służyła męskiemu spojrzeniu, lecz by nakarmić głodne dziecko.

Czym jest zatem obrona przestrzeni publicznej przed matkami karmiącymi piersią i jednocześnie niemowlakami z tej piersi korzystającymi? To kolejna próba dyscyplinowania kobiety i jej ciała. To kolejny sposób dyscyplinowania dzieci. To ingerencja w codzienność kobiety i dziecka. To chęć powrotu do czasów, kiedy kobieta siedziała w domu, a płacz dziecka nie docierał do uszu tych, którzy chcą mieć „święty spokój”.



Dr hab. Magdalena Radkowska - Walkowicz