breastfeeding-2090396.jpg

Skąd się bierze hejt

Mamy problem z piersią wystawioną na widok publiczny, bo ta część ciała budzi skojarzenia erotyczne.

dr hab. Dorota Hall

antropolożka kultury i socjolożka
Instytut Filozofii i Socjologii PAN

Mamy problem z piersią wystawioną na widok publiczny, bo ta część ciała budzi skojarzenia erotyczne. Współczesna kultura na wiele sposobów, choćby za pośrednictwem przemysłu reklamowego, rozrywkowego i medialnego, afirmuje naszą tendencję do oglądania rzeczy, zachowań czy relacji przez pryzmat seksu. W rezultacie „useksualniamy” to, co wcześniej wydawało się wolne od takich skojarzeń – przykładem jest tu relacja bliskości dorosłego z kilkuletnim dzieckiem czy nastolatkiem, która dziś uruchamia podejrzliwość co do ewentualnego „złego dotyku”, możliwości seksualnego wykorzystania. Kwestie seksualne zdarzają się nam przesłaniać wszystko inne również tam, gdzie wcześniej widzieliśmy je jako jeden z aspektów sprawy.

Karmienie piersią to oczywiście czynność spoza sfery seksualnej. Wszyscy zdajemy się to w jakimś stopniu rozumieć, co widoczne jest już na poziomie języka. Zaznaczamy odrębność tej sytuacji poprzez przejście z liczby mnogiej na pojedynczą: obdarzone seksualnymi konotacjami „piersi”, a w wersji frywolnej „cycki”, zamieniają się tu w karmienie „piersią”, czy też – potocznie – dawanie „cyca”.

Pod naporem seksualizacji mimo wszystko trudno jest dokonać jednoznacznego przesunięcia znaczeniowego w tej sprawie. Choć język podpowiada nam co innego, wciąż mamy tendencję, by dostępne spojrzeniom osób postronnych karmienie piersią lokować w sferze, jeśli już nie czysto seksualnej, to przynajmniej naznaczonej ambiwalencją, niejednoznacznością. Liczne badania socjologiczne, a przede wszystkim antropologiczne, wskazują na to, że jest to sfera bardzo dla nas niewygodna. We własnym odbiorze i rozumieniu świata poszukujemy bowiem jasnych kategorii, czujemy się w nich bezpiecznie; to zaś, co ambiwalentne, trudne do jednoznacznego przyporządkowania, budzi nasz niepokój albo obrzydzenie. Takie wydają mi się źródła argumentacji przeciwników karmienia piersią w miejscach publicznych. Mówią oni tutaj o braku estetyki, ohydzie, a w wersji zracjonalizowanej – o braku higieny. Niektórzy dokładają wszelkich starań, by ambiwalencję trzymać na dystans, i okopują się w przestrzeni jednoznacznych, seksualnych skojarzeń. Wypowiadają się tak, jakby nie przyjmowali do wiadomości, że można odseksualnić sprawę poprzez użycie liczby pojedynczej, uparcie mówią o „wywalaniu cyców”.

Seksualizacja i opór przed ambiwalencją do pewnego stopnia tłumaczą społeczne kontrowersje wokół karmienia piersią w miejscach publicznych, nie usprawiedliwiają jednak niechęci wobec tej praktyki. Historia pokazuje, że dominujące wzorce kulturowe, sposoby kategoryzowania świata i myślenia o nim, ulegają ciągłym zmianom. Sama seksualizacja jest przecież „zdobyczą” ostatnich kilku dziesięcioleci. Wszyscy możemy przyczyniać się do zmian, do przesuwania znaczeń, w sytuacji, gdy owe wzorce wchodzą w konflikt z wartościami, które uznajemy za warte pielęgnowania. W przypadku karmienia piersią w miejscach publicznych takimi wartościami wydają mi się choćby troska o dobro wspólne i wrażliwość na sytuację matek, które – z własnej motywacji i z przyczyn od nich niezależnych – w okresie karmienia chcą i/lub zmuszone są brać udział w życiu społecznym rozgrywającym się poza intymną sferą domu.

dr hab. Dorota Hall